Ja nie mam uprzedzeń do żadnych liter alfabetu, poza tym nade wszystko cenię automobilową różnorodność. Wcale jednak nie kryję, że do
nie-flagowych modeli Lancii miałem stosunek dość obojętny. Ot, takie klony Fiatów, podobnie plastikowe i ciężko nawet powiedzieć, czy w czymkolwiek lepsze. Gdy więc niedawno kolega Franek — który ostatnimi czasy kilkakrotnie cykał fajne zdjęcia z „PRZEJAŻDŻEK PO GODZINACH” — zakomunikował mi, że kupił
Dedrę, z początku nawet nie przyszło mi na myśl poprosić o test. Nie byłem po prostu pewny, czy o takim aucie potrafiłbym coś konkretnego napisać. Zdanie zmieniłem w dniu, w którym z Frankiem jeździliśmy Alfą 164 naszego wspólnego znajomego — bo na miejsce spotkania udaliśmy się
Dedrą właśnie.
automobilownia.pl, 14.10.2021