– Na początku była to na tyle innowacyjna aplikacja do szukania znajomych, że z czystej ciekawości korzystał z niego niemal każdy w naszym wieku. Można tam było poznać fajnych ludzi, którzy nie liczyli wyłącznie na szybki „numerek”, ale po prostu na zawarcie nowych znajomości. Z roku na rok sytuacja ta wyglądała coraz gorzej i teraz
Tinder to głównie miejsce, gdzie szuka się przygodnego seksu. Po prostu nigdy nie było o to łatwiej – tłumaczy Paulina.
Studiuje na Uniwersytecie Warszawskim, pracuje na pół etatu. Wysoka, długonoga, dużo się uśmiecha. – Oczywiście nie możemy generalizować. W dalszym ciągu na
Tinderze można spotkać przyjaciół, a nawet miłość – podkreśla. Sama w końcu zrezygnowała z korzystania z aplikacji. Podobnie jak jej koleżanka miała dość dwuznacznych, a raczej bardzo jednoznacznych propozycji.
kobieta.wp.pl, 07.11.2017